Komentarze: 0
Nieświeża strawa w praktyce dniami i nocami jest niebezpieczna i wroga dla zdrowia. Nie ma znaczenia, czy zagrażające ziemianinowi substancje powstają w towarach wyświechtanych, jak i tych kupowanych wyraźnie z natury. Sporo problemów może wywołać malutko baczne jadło plonów. Gdyż przeważnie są one niezwykle delikatne, o wielorakie niedociągnięcia i infekcje poprzez wapniaki banalnie. W ten sposób uwidoczni się w nich patulina, jedna z najbardziej groźnych mykotoksyn. Zazwyczaj spotykanym miejscem "pobytu" patuliny są niewłaściwie przechowywane twory albo też te, które opadły z drzew lub krzaków i dosyć szmat czasu nie były nagromadzane. Wyzwalają się na nich ogniska pleśni - pozornie łatwe do ujrzenia. Zauważając nadgniły owoc, można spodziewać się z dużą pewnością, iż zawarta jest w nim naturalna trucizna. Taki materiał bez trudności uniknąć, gdyż obecność pleśni zwiastuje na przykład. puszysty, zielonobiały grynszpan na powierzchni produktu bądź ciemniejsze, niespecjalnie jadalne plamy. Staje się oczywistym jednak, iż analogiczne syndromy mogą tyczyć się owoców już przetworzonych, poniekąd w formie konfitur czy dżemów. O ile trucizna w zgniłych owocach nie jest widzialna na wstępie, może pozostać zjedzona, a wtenczas droga do wielu ciągłości staje otworem. Zagrożenia, jakie pobudza patulina, bynajmniej nie są nieważne. Wśród nich trzeba koniecznie dopowiedzieć mięsaki i niedyspozycję wrzodową, co na pewno powinno przestrzec wszystkich wichrzycieli przed sięganiem po stęchłe owoce. Na "skażone" przetwory zarówno powinno się bardzo uważać, najlepiej precyzyjnie oglądać słoiki i zawartość w sprawie różnych przebarwień.